Justin's POV
Jeżeli ja byłem mocno zdziwiony i przerażony to wolę po prostu nie wiedzieć jak czuła się moja dziewczyna. Pewnie jest teraz w krytycznym stanie, jest tylko kobietą, a one są bezsilne. Muszę jej pomóc.
- Skąd znasz mojego kuzyna? - zapytała cała oszołomiona Cas. Jednej chwili, myślałem, że jej oczy zaraz wypłynął.
- Mimo, że nienawidzę Yakumo i Eddiego to mimo to muszę z nimi pracować. Oni go porwali Cas. Tak mi przykro. Nie miałem nic z tym wspólnego, i tak nagrabiłem sobie wyrzekając się tego zadania, bo wiedziałem, że to Twoja rodzina. - powiedział Burkely. A co jak on robi to specjalnie abyśmy wpadli w ich sita?
- A co jak kłamiesz? Może chcesz abyśmy tam poszli a oni nas wtedy złapią? - wysyczałem przez zęby. W tej chwili, nie obchodziło mnie to, że jest on najlepszym przyjacielem od dzieciństwa mojej dziewczyny.
- Chcę Wam pomóc! - krzyknął ale nie złowrogo. Coś mówiło mi, że on nie kłamie. Że nie jest winny. Ale właśnie poznaliście gorszą część mnie.
- Nie wiem czy powinniśmy Ci ufać. - wyszeptałem patrząc raz na niego a raz na Casandle. Widziałem, że byłą bliska płaczu ale nie chciała się poddać. Po prostu stała w drzwiach i patrzyła się na nas z wielkimi brązowymi oczami.
- Justin.. - wyszeptała. - ja.. ja mu ufam. - byłem zdziwiony jej nagłym odezwaniem się. - jest dalej moim najlepszym przyjacielem.. i.. i wiem, że nie zrobiłby nic przeciw mnie. - powiedziała bardzo cichym głosem.
Mam zaryzykować?
- Dokładnie. Powiedz mi Jay.. dlaczego miałbym zrobić coś przeciw osobie z którą się wychowałem? - w jego głosie jedyne co było słychać to szczerość i smutek.
Może on ma rację?
- Wiesz.. wiesz gdzie jest Greys? - znów zapytała Cas. Była bardzo bliska płaczu.
- Wiem.. Yakumo wymyślił aby porwać go bo wiedział, że będziesz go szukać, a on.. on chce Ciebie. - to ostatnie zbiło mnie z nóg.
Dlaczego on chciał Casandle?
- M-mnie? - wyjąkała i najzwyczajniej w świecie zaczęła płakać, siadając na łóżko. - dlaczego mnie?
Szczerze to myślałem, że Yakumo i jego grupa będzie ścigać mnie, bo myślą, że wydam ich policji. Mógłbym, ale sam w tym tkwiłem więc nie powiem. Więc na cholerę im Cas? Co ona im takiego zrobiła? Skąd ją znają? Tyle pytań krąży w mojej głowie..
Przybliżyłem ją do siebie i objąłem od tyłu. Łzy zaczęły spływać po jej pięknych polikach.
- Casy.. nie powinienem Ci mówić patrząc w jakim stanie się znajdujesz. Mogłabyś nie przyjąć tego do siebie lub po prostu coś sobie zrobić. Nie powiem Ci teraz, siostro. Dowiesz się wkrótce. Obiecuję. - Burk miał rację. Oszalałbym gdyby coś sobie zrobiła. Fakt, również jestem ciekawy ale niech wszystko chociaż trochę się ułoży.
- Dobrze. - wyszeptała. - a co z Greysonem?
- Pójdziemy po niego. Wiem gdzie go trzymają. Jednak oczekują Ciebie w kotłowni B.A.T.R.O.D bo wiedzą, że przyszłabyś tam. Ale Greysa tam nie ma. Chodźcie. - po ostatnim słowie odsunąłem Cas od siebie i wstałem z łóżka.
Podałem rękę mojej dziewczynie aby pomóc jej wstać i zbiegliśmy na dół. Założyłem buty i wybiegliśmy z domu. Udaliśmy się do samochodu Cas. Burkely prowadził a ja siedziałem na miejscu pasażera. Casandla położyła się z tyłu.
- Możesz się przespać, długa droga przed nami. Jedziemy do Ottawy. Tam trzymają Twojego kuzyna. - powiedział Burkely i odpalił samochód.
Oparłem głowę o szybę i ostatni raz odwróciłem się do tyłu, patrząc jak moja księżniczka zasypia. Był to przepiękny widok. Zacząłem rozmyślać dlaczego oni chcą ją. Może mają coś wspólnego z porwaniem jej jak miała 14 lat? albo z zabiciem jej brata? Nawet jak nie to prędzej czy później muszę się dowiedzieć, co było powodem jej okropnej przeszłości. Kto i dlaczego jej takie krzywdy wyrządził. Już nawet nie obchodzi mnie tak moje życie. Odkąd ona pojawiła się to nic innego mnie nie interesuje. Wtedy wszystko po prostu znika. Jestem ja i ona. Nikt i nic więcej. Jednak mimo to wiele pytań krąży mi po głowie.
Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.
**
- Obudźcie się. Jesteśmy na miejscu - powiedział Burkely. Ziewnąłem i przetarłem oczy. Odwróciłem się i zauważyłem, że Cas już się obudziła.
Wysiedliśmy z samochodu i szybko udaliśmy się do opuszczonej kotłowni. Co oni z tym mają? Yakumo zawsze ma swoje magazyny w opuszczonych kotłowniach. Nie rozumiem go. Drzwi były zamknięte. Jedno szczęście, że było nas dwóch mięśniaków. Po 2 kopnięcia od jednego i już nie ma drzwi. Wbiegliśmy do środka i zauważyliśmy na ziemi związanego Greysona, z zaklejoną buzią. Był mocno pobity.
- Greys! - krzyknęła Cas gdy go zauważyła i od razu do niego podbiegła.
Wraz z jej przyjacielem ruszyliśmy za nią. Burkely wyciągnął scyzoryk i przeciął liny a ja po woli odkleiłem taśmę z ust Greysona aby go nie zabolało. Casandla od razu wtuliła się w swojego kuzyna gdy był już wolny. Płakała mu w szyję a on mimo to, że był w kiepskim stanie i dalej siedział objął ją w tali.
- Chodźcie stąd zanim wrócą. - powiedziałem i wraz z Burkely'm pomogliśmy Greysonowi dojść do samochodu. Posadziliśmy go z tyłu obok Cas.
Droga do domu była cicha. Nie że ta cisza była niezręczna. Było przyjemnie. Każdy cieszył się, że Greys żyje. Mimo to, że faktycznie nie znam go za długo ale i tak bardzo się cieszę, wiem ile znaczy dla Cas, a ona dla mnie znaczy dużo.
Boję się, że zakocham się w niej. Nie zrozumcie mnie źle. Nigdy nikogo nie kochałem. Oprócz rodziny. Nie kochałem w taki inny sposób. Nie wiem jak to jest, i boję się, że ona tego nie odwzajemni. Chciałbym być dla niej idealnym chłopakiem.
Dlaczego nasze życia muszą być takie.. inne? Dlaczego nie możemy być szczęśliwą kochającą się parą?My nie jesteśmy normalni. Nasze życie nie jest. Dlatego podziwiam ją, za to jak wiele przeszła a mimo to nie poddała się. Jest dla mnie idealna.
Po 6 godzinach dotarliśmy do domu Greysona. Wszyscy wysiedliśmy i weszliśmy wraz z nim do środka.
- Greys.. nie zostajesz u siebie. Będziesz mieszkał u mnie. Nie pozwolę aby cokolwiek się stało. Spakuj się i chodź. - powiedziała Cas. Zadziwiła mnie jej postawa, ale rozumiem, że martwiła się.
- Ale.. - zaczął jej kuzyn.
- Nie ma żadnego ale. Greyson kocham Cię nie rozumiesz Ty tego? Nie chcę by coś Ci się stało. - nie ukrywam.. zabolało mnie gdy powiedziała mu, że go kocha. Może dlatego, że chciałbym również poczuć się kochany w taki inny sposób?
- Dobrze. - wyszeptał Greys i poszedł na górę się pakować a my ruszyliśmy za nim.
Kiedy Greyson skończył się pakować odezwał się telefon Cas.
- Halo? ... Co się stało?... O Mój Boże.. nie mów... i co teraz?.. tak jest... tak już.. - podała telefon Greysonowi.
- Słucham?...dlaczego?... mama?... Jezus Maria oczywiście.. pa.. - o co w tym wszystkim chodziło?
Wraz z Burkelym patrzyliśmy na nich oniemiali. Casandla zaczęła płakać a Greyson był pliski płaczu.
- Cas.. skarbie co się stało? - zapytałem i podszedłem do niej przytulając ją.
- Ciocia Imelda.. coraz gorzej z nią. Greyson musi wrócić do Hiszpani. Ona.. ona może umrzeć. - wyszeptała. Bez wahania pocałowałem ją w głowę i mocno przytuliłem opiekuńczo.
Plany się zmieniły, zawieźliśmy Greysona na lotnisko gdzie pożegnał się z nami wszystkimi i wyleciał. Casandla cały czas płakała, nie dziwię się jej. Jest w kiepskim stanie, musi odpocząć. Sam też nie czuję się najlepiej, kuje mnie serce. Burkely zawiózł nas do domu Cas.
- To ja będę już leciał. - powiedział cicho.
- Co? nie zostaniesz z nami? - zapytała przez płacz moja dziewczyna. Jednak myliłem się co do niego.
- Casy.. nie mogę. Obiecuję, że będę często Cię odwiedzał i tym razem nie zostawię Cię siostro okay? Chłopaki będą podejrzewać jak nie wrócę. Obiecuję też, że nie zrobię żadnej krzywdy ani Tobie ani Twoim bliskim. Będę słucham jakie mają zamiary i wszystko Wam mówił. - powiedział zniżając się do jej poziomu gdyż siedziała na łóżku cała zapłakana. Przytulił ją na pożegnanie i zwrócił się do mnie.
- Stary.. - zacząłem.
- Nie, pozwól, że zacznę. Wiem, że chciałeś przeprosić mnie za to, że byłeś wredny.. rozumiem Cię. - miał rację. Chciałem. - ale uwierz mi, nie mam złych zamiarów. Boję się, że stracę.. rodzinę.. - wyszeptał. Rozumiałem go doskonale. - przepraszam za wszystko okay? opiekuj się ją i nie spuszczaj z niej oka. A no i szczęścia. - uśmiechnął się szczerze i przytulił mnie jak to chłopacy robią. A następnie wyszedł.
Odwróciłem się w stronę łóżka i zauważyłem, że Casandla już spała. Nie przebierając się i nie myjąc położyłem się obok niej.
Zasnąłem.
___________
WRÓCIŁAM <3
Na wakacjach było super <3
tak bardzo tęsknię za tamtym miejscem. ;c
tak bardzo tęsknię za tamtym miejscem. ;c
Jednak Burkely jest fajny nie?:) uwielbiam go xx ale Justina kocham xx
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE I STATYSTYKI <3
FOLLOWNIJCIE JUSTINA I CAS NA TWITTERZE ! - U GÓRY.
<3
TALA ST.
oto Burkely z Greysonem (jakbyście nie byli w zakładce 'Bohaterzy') :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, za wyrażenie swojej opinii i poświęcenie czasu na skomentowanie :)
To wielka motywacja xx
Tala.