wtorek, 14 maja 2013

5

5



- Tak? - zapytałam. Wiem, że powiedział doktor 'mój chłopak' ale niech już mu będzie. Szkoda tylko, że myśli, że ja i Justin to.. jedność. Tak nie jest i nie będzie.
- Jest on w nieokreślonym stanie. Nie możemy na razie powiedzieć pani co mu dolega gdy nasze przypuszczenia nie są jeszcze pewne.
- Ale może chyba doktor powiedzieć co myśli nie? - zapytałam.
- Nie.. prawo mojej pracy jest takie aby nie zamartwiać pacjentów gdy nie jest nic pewne. Jak czegoś się dowiemy to poinformujemy od razu panią.
- Rozumiem. To co teraz z nim?
- Na razie zostaje on na tydzień w szpitalu na obserwacji.
- A potem?
- Potem zdaje mi się, że raczej będzie mógł już wyjść.
- Okay. Mogę do niego wejść?
- Oczywiście.
- Dziękuję bardzo doktorze.
- Nie ma za co - odpowiedział i poszedł. Nie ukrywam, że się nie boję. Jestem przerażona. CO MU DOLEGA? Weszłam do środka. Usiadłam tak jak wtedy na skrawku łóżka.
- I co? co lekarz powiedział? - zapytał ciekawski Justin.
- Problem w tym, że nic mi nie powiedział bo nie jest jeszcze nic pewne. 
- Ugh.. żenada.
- Ta, wiem. 
- Jak długo tutaj będę? - zapytał unosząc pytająco brwi.
- Zostajesz tutaj na razie na tydzień na obserwację a potem będą mogli wypisać Cię do domu - posmutniał. - co się stało ? - dodałam.
- Ja.. 
- Ty?
- Ja.. nie mam gdzie wracać. - odpowiedział i spuścił głowę.
- Myślisz, że zostawiłabym Cię w takim stanie? przemyślałam to. Na razie zatrzymasz się u mnie. Rozmawiałam z mamą, wszystko już ustalone.
- Nie mogę..
- Dlaczego? - okay, szczerze mówiąc to myślałam, że się ucieszy.
- Nie chcę być ciężarem dla Ciebie.
- Jakim ciężarem? Nie jesteś nim. zaufaj mi. Zostajesz u mnie czy to Ci się podoba czy nie i koniec - powiedziałam stanowczo po czym się oboje zaśmialiśmy.
Dochodziła już godzina 18. Cały czas dobrze się bawiliśmy a tematy się nie kończyły. Czułam jakbym znała go z jakieś kilka lat. Tak wiem to jest bardzo dziwne. 
- Justin? - zapytałam niepewnie.
- hm? 
- Bo.. opowiesz mi co konkretnie się stało? - wiem, że nie powinnam. Ale te pytanie prędzej czy później by padło. Lepiej aby prędzej.
- Nie chcę o tym rozmawiać. - spuścił wzrok i powiedział suchym tonem.
- Ale nie możesz tego dłużej dusić w sobie.. proszę Cię, zaufaj mi okay? 
- Ufam Ci.
- To dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?
- Bo się boję okay? - odpowiedział już bardziej zdenerwowany.
- Ale.. czego? - okay. nie ogarniałam.
- Twojej reakcji. 
- Nie bój się. Uwierz mi, jestem silną dziewczyną. - uśmiechnęłam się.
- Zauważyłem - odwzajemnił gest.
Siedzieliśmy tak chwilę, była to dosyć niezręczna cisza. Zastanawiałam się co takiego ukrywa Justin. Naprawdę, wyduszę to z niego. Powie mi. Chcę mu pomóc. Chcę aby się uśmiechał.
- Okay. - powiedział po chwili Justin.
- Okay co? - zapytałam zszokowana.
- Powiem Ci. Ale to jak wyjdę ze szpitala. Dobrze?
- Pewnie. - uśmiechnęłam się szczerze do niego. Odwzajemnił gest. Było już późno, zaczęłam zbierać się do domu. Pożegnałam się z Justinem i wyszłam ze szpitala.
Szłam wąską uliczką prowadzącą na osiedle B.A.T.R.O.D. Zauważyłam na ławce siedzącą dziewczynę. Rozpoznałabym ją z daleka. Bez wahania podbiegłam do niej.

____________________________________________________

Jak wam sie podoba? jak myślicie kim jest ta dziewczyna na ławce?
Czy Justin powie Cas prawdę?
przepraszam, że taki krótki ale napsiałam go na spontana. Ostatnio nie mam czasu dodawać rozdział. Mam wiele spraw na głowie jakby nauka. Muszę mieć w miarę możliwości dobre świadectwo i zacząć poprawiać oceny. Wybaczcie mi :(

Jeżeli chcecie być informowani to piszcie.

2 komentarze:

  1. aww :3
    idę do następnego :P!
    mogłabyś usunąćweryfikację obrazkową spod komentarzy? byłabym wdzięczna ;p

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za wyrażenie swojej opinii i poświęcenie czasu na skomentowanie :)
To wielka motywacja xx
Tala.