środa, 8 maja 2013

1

1


..Jakiś chłopak. Wyglądał kiepsko. Był cały pobity. Krew z nosa leciała mu strumieniami i nie tylko stamtąd. Był cały we krwi. Podszedł pod minimalną górkę by stanąć na równo i trochę dalej od kotłowni i po chwili upadł. Przerażona pobiegłam do niego. Lubię pomagać ludziom. Kucnęłam obok niego i odwróciłam jego zmasakrowane ciało na plecy. Szturchałam nim aby się obudził, nic. Bałam się. Na prawdę. Jeżeli chodzi o życie innych to jestem cholernie emocjonalna. A poza tym nie wyglądał na starego. Miał na oko 18 lat. I był bardzo przystojny. Nie mogłam zadzwonić po karetkę bo telefon mi się rozładował. Wyjęłam z mojej torby butelkę niegazowanej wody i oblałam jego twarz, może się przebudzi. Zaczął po woli otwierać oczy. Pomogłam mu wstać , owinęłam jego rękę na mojej szyi a swoją objęłam go w pasie pomagając mu dojść do ławki. Kulał. Musiał mieć coś z nogą. Położyłam go na ławce. Jego oczy były przymrużone, dopiero zaczął się przebudzać. Wyjęłam 3 opakowania chusteczek (zawsze nosze ze sobą tyle) z torby i wcześniej schowaną wodę. Zmoczyłam chusteczkę i zaczęłam lekko przecierać jego rany na twarzy. Były poważne. Chłopak patrzał się we mnie. Nic nie mówił, pewnie był oszołomiony. Dotarłam do jego rany obok oka. Przez co zamknął je z bólu. Po chwili znów je otworzył. Miał niesamowite oczy. Wpatrywałam się chwile w nie, a on w moje po czym wróciłam do poprzedniej czynności. Gdy skończyłam wycierać mu twarz zobaczyłam czy nie ma gorączki, dotykając dłonią jego rozpalonego czoła. Miał co najmniej 39 stopni. Było mi go bardzo szkoda. Próbował usiąść przez co skrzywił się z bólu łapiąc się za kolano ale udało mu się. Usiadł i spojrzał na mnie po czym niemal słyszalnie, zachrypniętym głosem dodał krótkie 'dziękuję'.
- nie ma za co. - Odpowiedziałam uśmiechając się, patrząc w jego zaszklone czekoladowe tęczówki. Usiadłam obok niego. - Mocno Cię boli noga? - Zapytałam. Nie odpowiedział tylko skinął glowa na 'tak'. Opatrzylam ja, spowrotem kucajac.
- Chyba jest skręcona, przepraszam ale nie znam się. - Odpowiedziałam znów siadając obok niego.
- nie przepraszaj - powiedział szeptem. Spojrzałam na jego twarz. Zauważyłam, że wpatrywał się w swoje palce i ... chwila moment.. on płakał. Boże Święty to było urocze. Naprawdę , pierwszy raz widzę gdy chłopak płacze. Jeszcze bardziej było mi go szkoda.
- Co się stało? - zapytałam dalej wpatrując się w niego. Skinął głową na 'nie'.
- Chcę Ci pomóc - dodalam.
- Nie musisz. - Odpowiedział zachrypniętym głosem , ocierając łzę.
- Ale chcę. - Nie odpowiedział nic wiecej. Tylko znów łzy po woli zaczęły spływać z jego twarzy. Zdałam sobie sprawę, że jest już bardzo późno i muszę iść do domu.
- Zaprowadzić Cię do domu? - Zapytałam.
- Nie - odpowiedział natychmiast.
- Bo wiesz. Musze już iść. Rodzice pewnie się martwią o mnie. O Ciebie też. Zaprowadzę Cię. Chodź. - Powiedziałam wstając i podając mu rękę. Po czym jego twarz posmutniała jeszcze bardziej.
- Idź. - odpowiedział.
- nie mogę po prostu Cię tutaj tak zostawić. - usiadłam z powrotem na ławce odwracając się w jego stronę.
- i tak już dużo dla mnie zrobiłaś, poradzę sobie. -odpowiedział sucho. Nie mogłam dłużej zostać nawet gdybym chciała. Wzięłam jego twarz w swoje ręce odwracając ją w swoją stronę. Miał całe czerwone oczy.
- dlaczego nie chcesz na mnie spojrzeć? -zapytałam się go.
- bo jest mi głupio płakać przed dziewczyną - odpowiedział. Zdaje mi się, że szczerze. Powtórnie ujęłam jego twarz w dłonie i odwróciłam w swoją stronę.
- ale to normalna rzecz. Ej, cokolwiek się stało nie poddawaj się. - Powiedziałam ocierając kciukiem jego łzy. - przepraszam, muszę już iść.
- nie przepraszaj. Dziękuję za to, że mi pomogłaś. - powiedział.
- nie dziękuj. To drobiazg. - uśmiechnęłam się i wstałam z ławki. - idź już lepiej do domu. Rodzice dostaną zawrotu głowy jak skapną się, że nie ma Cię. Papa. Trzymaj się - powiedziałam i poszłam w stronę domu.
Nie zrozumcie mnie źle, naprawdę chciałam z nim zostać ale nie mogłam. Był taki.. taki niewinny. Jestem ciekawa co się stało, mam nadzieję, że poradzi sobie i nic mu się nie stanie. Dotarłam pod swój dom. Wyciągnęłam klucze i weszłam po cichu. Jedno szczęście rodziców jeszcze nie było. Pobiegłam na górę do swojego pokoju przygotowując się do kąpieli. A następnie do spania. Podłączyłam jeszcze tylko telefon do ładowania i zasnęłam. Dziwny dzień.

_________________________________________
Witajcie .;3
no i jest pierwszy rozdział.
co o nim sądzicie?
zaraz dodam kolejny..;]

ask - http://ask.fm/soNelia08

2 komentarze:

  1. Hmmm... Jest ciekawie :) Idę czytać dalej ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Chlopak ktory placze. To takie slodkie :D
    A rozdział mi się strasznie podoba :***

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za wyrażenie swojej opinii i poświęcenie czasu na skomentowanie :)
To wielka motywacja xx
Tala.