czwartek, 16 maja 2013

6

6


- Noemi? co Ty tu robisz? - zapytałam siadając obok przyjaciółki.
- Wiedziałam, że będziesz tędy wracała do domu.
- Chciałaś coś ode mnie? - zapytałam cała ciekawa.
- Cas.. jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, wcześniej zadzwoniłaś do mnie z problemem. Logiczne ,że chcę Ci pomóc. 
- Przepraszam..
- Nie przepraszaj. A więc, jak tam ten chłopak, jak on się nazywał?
- Justin. Lekarze nie chcą mi nic powiedzieć.
- Ouu to kiepsko.. 
- Tak wiem, jest mi go tak bardzo przykro.
- Mogę iść jutro z Tobą tam do niego? - zapytała uśmiechając się.
- Pewnie. Ale po co ? 
- Chcę poznać możliwe, że Twojego przyszłego chłopaka - no nie wierze.
- Noemi.. nie będzie on moim chłopakiem. Fakt jest w cholerę przystojny i seksowny ale nie. 
- Zobaczymy.
- Okay.. idziesz do mnie na noc?
- Mogę. - odpowiedziała wstając. Szłyśmy, a w sumie to zaczęłyśmy biec bo rozpadał się deszcz.
Dlaczego ona myśli, że ja z nim będę? Justin to mój kolega. Nic więcej. Jestem ciekawa jego historii. Jestem gotowa go poznać. Zrobię wszystko aby mu pomóc.
Dotarłyśmy do mojego domu. Moi rodzice nie interesowali się tym czy ktoś zostaje u mnie na noc czy tam nawet na kilka nocy. Mieli wylane na mnie tak szczerze mówiąc. Pobiegłyśmy całe mokre do mojego pokoju, rzuciłyśmy się na łóżko i wdychałyśmy po woli powietrze.
- A więc Justin, tak? - zapytała się mnie. Ugh czemu ona musi zaczynać.
- Plis nie zaczynaj znów tego tematu. Nic mnie nie łączy z nim i nie będzie. Amen. No. - wstałam z łóżka - a teraz jeżeli pozwolisz to pójdę się przebrać.
- Okay, wejdę na laptopa. - powiedziała Noemi.
Wyciągnęłam pidżamę z szafki dla mnie i dla przyjaciółki. Ruszyłam do toalety. Rozebrałam się i spojrzałam na swoje brzydkie ciało. Tak, mam wielkie kompleksy. Gdy zobaczyłam samą siebie w lustrze to zalałam się łzami. Tak działają prawdziwe problemy zwane kompleksami. A nie, że myślisz sobie 'o kurde jestem gruba'. Nienawidzę tego w sobie, ale cóż taka jestem. Ocierając łzy weszłam pod prysznic oblewając się cieplutką wodą. Czułam jakby wszystkie emocje przechodziły.
- Co sprawdzasz? - zapytałam przyjaciółkę wychodząc z łazienki.
- Szukam Justina na facebooku.
- Co?! - rzuciłam się w jej kierunku. Okay, ostatecznie, ona zgłupiała.
- Jak on ma na nazwisko?
- Bieber.. ale po c..
- Jest! - przerwała mi. Znalazła go. Brawo dla niej. - mmm ale przystojny. 
- No wiem. - musiałam przyznać jej rację. Nie dało się ukryć. Rozpływałam się pod jego wyglądem.

Noc przebiegła nam spokojnie. Tematu Justina nie poruszałyśmy. Wstałyśmy jakoś o 8. Ubrałyśmy się, umyłyśmy, zjadłyśmy śniadanie i od razu ruszyłyśmy w stronę szpitala. Bałam się trochę, że Noemi zaatakuje Justina. Bo było widać na pierwszy rzut oka, że podoba jej się. Nie chcę aby do niego zarywała. Czekaj.. co? Co ja pomyślałam? Przecież Justin to tylko mój kolega, nic więcej Cas. Dobrze o tym wiesz. Niech sobie zarywa do niego, kij Ci do tego. 
- Dzień dobry, my na odwiedziny do Justina Biebera. - powiedziałam w recepcji. Pani tylko skinęła głową i poszłyśmy.
- Dzień dobry doktorze, jakieś wieści ? - zapytałam doktora, pamiętałam go z wczoraj.
- Jak już wspomniałem, nie mogę mówić gdy nie jestem pewny - ughh wkurza mnie już.
- Okay. Można go odwiedzić? - zapytałam. Noemi stała cały czas za mną.
- Pewnie.. chwileczkę.. panienko mam jedno pytanie.
- Tak? 
- Czy pan Bieber ma jakąś rodzinę? Bo chciałem poinformować bliskich ale nie chciał mi powiedzieć. - dobre pytanie. Nie powiem mu, że tego nie wiem.. bo myśli że jesteśmy razem wiec beznadziejnie to wyjdzie. No nie?
- Spokojnie, zajęłam się tym. Nie mogą przyjeżdżać w odwiedziny bo.... em... są.. w Azji. - skłamałam.
- Azji? - zapytała Noemi.
- Tak, przecież Ci mówiłam - mrugnęłam do niej sztucznie oczkiem.
- Aaaa no tak w Azji.. - ha myślę ,że to kupi.
- Dobra, nie mam więcej pytań. - odpowiedział i poszedł. Uf. Weszłyśmy do środka.
- Cześć Justin. - powiedziałam na wejściu i podeszłam do niego aby przybić mu żółwika. Tak, to nasze powitanie.
- Heeeej - szeroko się uśmiechnął. I spojrzał na Noemi.
- A.. Justin to jest Noemi, moja najlepsza przyjaciółka, Noemi to jest ..... mój... kolega Justin. - chwilowa zawieszka mnie złapała. Dlaczego? Co się ze mną dzieje.
- Cześć - powiedział.
- Miło Cię poznać. Cas wiele o Tobie opowiadała. - zaczęła. Masz Ci babo los. Zakryłam twarz w dłonie z krępacji.
- Taaak? a co mówiła? - uśmiechną się szyderczo.
- Że jesteś bardzo przystojny... i wiele innych. - zabiję ją. Obiecuję.

_________________________________________________
Cześć.:)
No i jest 6 rozdział. Jutro będzie 7 .:)
Jak Cas zareaguje na słowa przyjaciółki?

1 komentarz:

Dziękuję, za wyrażenie swojej opinii i poświęcenie czasu na skomentowanie :)
To wielka motywacja xx
Tala.