poniedziałek, 20 maja 2013

8

8


Zamarłam. Ostatecznie. Wszystkie negatywne emocje płynęły we mnie. Nie wiedziałam co robić, gdzie stanąć, czy płakać. Nic. Stałam wryta w ziemię. Ona nie może.. wystarczy.. nie ważne. 
Zebrałam siły, przełknęłam ślinę, wzięłam klucze, kluczyki do samochodu i wyszłam z domu. Muszę jechać po Justina. Wsiadłam do samochodu. Nie powinnam prowadzić w takim stanie. Nie wiem co się ze mną dzieje. 
Dotarłam pod szpital. Wysiadłam z samochodu trzaskając drzwiami i naciskając na pilocie alarm. Weszłam do środka i pobiegłam do recepcji.
- Dzień dobry. Ja po wypis Justina Biebera. - powiedziałam śmiało.
- Oczywiście. Proszę iść z tym do doktora Awerenca, jest pod salą Justina. - powiedziała recepcjonistka wręczając mi wypis. Poszłam pewnie pod salę. Był tak doktor, tak jak mówiła. 
- Dzień dobry - powiedziałam bez żadnych emocji co było dziwne bo zawsze cieszyłam się z życia. Dobra do czasu aż.. nie ważne. Od pewnego czasu nie, ale nie dawałam po sobie znać. 
- Dzień dobry. Po Justina tak? - zapytał.
- Tak - odpowiedziałam mu wręczając wypis.
- Wejdź do niego, już jest gotowy. Możesz już go zabrać Jakby pogorszyło mu się to bez wahania przyjechać do nas. Na razie nie mogę powiedzieć pani co z nim nie tak. Bo sam jeszcze nie wiem.
- Pewnie - weszłam do środka. Justin siedział na łóżku już spakowany..
- Heeeej - odpowiedział uśmiechając się i wstając by mnie objąć. Nie odwzajemniłam gestu. 
- Cześć.
- Coś się stało ? - zapytał a jego uśmiech zszedł z twarzy.
- Nic. Jedziemy? - starałam się odwrócić temat. Nie odpowiedział tylko wziął torbę i wyszliśmy z sali i szpitala. W milczeniu poszliśmy do samochodu. Całą drogą była cisza. Nikt nie odezwał się ani słowem. To było krępujące. Bardzo. 
- To tutaj - powiedziałam gdy zaparkowaliśmy pod moim domem.
- Nie zła chata - skomentował i wyszedł z samochodu.
- Dzięki - znów oschła odpowiedź.
- Co się stało?
- Nic się nie stało! - podniosłam głos odkluczając drzwi. 
- Przecież widzę. Jeżeli to przeze mnie, przez to, że będę w Twoim domu to spokojnie.. wyniosę się. - odpowiedział spokojnie i skierował się w stronę drzwi.
- Nie Justin! - krzyknęłam za nim.
- Co? - odpowiedział zdziwiony.
- Nie wychodź. Przepraszam, naprawdę głupio mi. - schowałam kosmyk włosów za ucho.
- Nie powinno.
- Ale jest. Chodź, rozgość się - pociągnęłam go za rękę w stronę salonu. Udałam się  do kuchni aby nałożyć nam ciasto i nalać soku. 
- Mmm moje ulubione - powiedział gdy podałam mu talerzyk - dziękuję - uśmiechnął się.
- A widzisz, zapamiętałam - tak, mówił o tym w szpitalu.
Zjedliśmy w ciszy, to było niekomfortowe. Zepsułam wszystko. Po cholerę byłam taka oschła kiedy nic mi nie zrobił? Jestem głupia.
- Może obejrzymy jakiś film? hm? - zaproponowałam.
- Jasne. - powiedział wstając.
- To chodź do mojego pokoju. Tam jest lepszy telewizor - pociągnęłam go za rękę. Ścisnął ją lekko na co uśmiechnęłam się. Dobrze, że byłam do niego plecami. Weszliśmy po schodach do mojego pokoju.
- Rozgość się. - powiedziałam. On natomiast położył się na moim łóżku a ja wybierałam film.
- Chcesz Project X czy Trzy Metry Nad Niebem?
- Project X oglądałem więc to drugie. - odpowiedział bez wahania.
- Okay. - włożyłam płytę do DVD i położyłam się obok niego zachowując sporą odległość.
- Nie gryzę - powiedział i przyciągną mnie bliżej siebie, tak że nasze ciała się stykały.
Oglądaliśmy film komentując go. Było sympatycznie. Przy końcówce popłakałam się. Ryczałam jak opętana.  Wypłakiwałam się na ramieniu Justina a on objął mnie uspokajając.
- Ćśś to tylko film mała - na słowo 'mała' dostałam ciarki.
- Yhym - odpowiedziałam odrywając się od niego i uspokoiłam się. - Ej.. - zaczęłam po chwili ciszy.
- Hm?
- No bo.. wtedy.. w szpitalu.. powiedziałeś, że..
- Powiem Ci co się stało? - dokończył za mnie.
- Yhym.. - jego mina zbladła.
- Jesteś niesamowitą osobą, jako jedyna starasz się mi pomóc, a ja naprawdę to doceniam i.. ufam Ci. - uśmiechnęłam się mimowolnie. - zaczęło się od tego....

JUSTIN'S POV

Nie wiem czemu ale wiedziałem, że mogę zaufać Cas. Była jedyną osobą której zacząłem się zwierzać. Dlaczego? Jest.. wyjątkowa, inna. Wiem, że chce mi pomóc. Zamierzam powiedzieć jej całą prawdę. Nie wiem czy wytrzymam przy tym. Na samą myśl mam ochotę się zabić.
- że.. w ogóle zacznijmy od samego początku okay? Jestem Justin Drew Bieber.. co już wiesz. Urodziłem się 1 marca 1994 roku. Mam 18 lat. Moja mama zaszła młodo w ciążę, miała wtedy 19 lat. Tata zostawił ją i mnie. Nasze kontakty potem się polepszyły. Ojciec zaczął się mną zajmować. Znów się zeszli z mamą. 
- co dalej? - zapytała ciekawa. Wiedział, że zmierzam do czegoś ciężkiego bo dało się to wyczytać po ojej minie, kiedy spuściłem głowę.
- Powiedzieli mi, że mama jest znowu w ciąży. Były to bliźniaki. Jazmyn i Jaxon.

/flashback/

- Justin! Justin zejdziesz na dół? - krzyknęła moja mama z chyba kuchni.
W skowronkach pobiegłem na dół. Byłem taki mega szczęśliwy, że rodzice znów są razem. Są sobie przeznaczeni, i ja to wiem, i oni. Już miną miesiąc od czasu ich powrócenia do siebie. Moje życie staje się piękne.
- Tak ? - zapytałem stając w progach kuchni.
- Mamy dla Ciebie z tatusiem dobrą wiadomość - zaczęła rozmowę a tata pogłaskał ją po brzuchu. Już domyśliłem się o co chodzi.
- No nie gadaj?! - krzyknąłem cały zdziwiony.
- Będą to bliźniacy. - odpowiedziała ze łzami w oczach. 
- O mój Boże! Ale jestem szczęśliwy! Jezus Maria! - podbiegłem do mamy i podniosłem ją przytulając i obróciłem się z nią wokół własnej osi ze szczęścia. Zauważyłem, że płakała.
- Dlaczego płaczesz?
- To są łzy szczęścia Justin. Będzie Was 3.. 3 moich dzieci. - otarłem jej łzę z policzka i ponownie przytuliłem, tym razem oboje rodziców.
Cały podekscytowany wróciłem do swojego pokoju. Przysięgam, był to najlepszy dzień w moim życiu. 

/end/

- Kochałem ich całym swoim sercem. Moja rodzina była dla mnie najważniejsza, zrobiłbym dla niej wszystko. Dosłownie. A jednak nie zrobiłem... - jego twarz, jego ciało, on cierpieli. Bałam się tego co usłyszę. 
- Co masz na myśli? - zapytałam.
- Najgorsza część... 

___________________________________________________________
cześć :)
tu @soNelia08
jak myślicie, o co chodzi Justinowi?
Co się stało z jego rodziną?
Jakie on ma problemy?

JEŻELI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI TO PISZCIE.

8 komentarzy:

  1. Mogłabyś poprawić ciut styl :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aww czekam na następne !

    mój tt : naaikoo

    OdpowiedzUsuń
  3. CZEEEEEEEEEEEEEEEEEKAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <33333333 TAAAAAAAAAAAAAAAALA <3333333333 JESTEŚ <3333333333333 ŚWIEETNAAAAAAAAAAA <33333333

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak powiedziałam tak zrobiłam, strasznie ciekawy blog i pomysł na opowiadanie, jednakże moim zdaniem akcja za szybko się toczy. Zwolnij akcje i nie rób dużych przeskoków czasowych. Sprawdzaj interpunkcje, duże litery i popracuj nad dialogami. Jeżeli bohaterka opowiada to niech to robi, ale w jednym czasie, na przykład w teraźniejszym lub jak robisz w przeszłym. Bez zbędnych dodatków jak np." zabiję ją". To niszczy aurę. Możesz napisać, że " miałam ochotę wtedy ją zabić". Pilnuj tego. Ogólnie rzecz biorąc opowiadanie przyjemne i wciągające (czytałam je całą fizykę) oczywiście części mogą być dłuższe i zawierać więcej akcji. Pisz bardziej realnie. Mniej dialogów- więcej uczuć bohaterów. Jeżeli bardzo potrzebujesz wielu dialogów to pisz ich podajmy gesty, zachowania, mimikę twarzy lub coś w ten deseń. To ułatwia wyobrażenie sobie całej sytuacji. Pozdrawiam całuję i z niecierpliwością czekam na następny. :)
    @meetmetwotimes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przepraszam bardzo bo to moje pierwsze opowiadanie więc ciężko mi trochę tym bardziej, że mam dysortografię więc robię bardzo duże błędy ortograficzne i interpukcyjne. Ale jak na dysortografie to i tak nie robię aż tak dużych ;] dziękuję bardzo za opinię i od następnego czyli 10 rozdziału postaram się to zmienić <3

      Usuń
  5. mimo że wczoraj w nocy czytałam, pisze rano komentarz!
    jak zwkle świetnie, ;o
    ah, masz pomysły <3
    jesteś niesamowita.
    a co do zmieniania to wyżej ma rację, wydaje mi się ze za szybko rozwijasz fabułe. dzieje się to a za chwilę jesteś gdzieś indziej. opisuj bardziej przeżycia i idź powoli z 'przeskokami' ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za wyrażenie swojej opinii i poświęcenie czasu na skomentowanie :)
To wielka motywacja xx
Tala.