12
Byłam.. zmieszana, przerażona, zakłopotana i wiele innych emocji. Odruchowo moje serce zaczęło mocno bić. Czułam jak ciarki przechodzą mnie na plecach, rękach, nogach i ogólnie całym ciele. Wiedziałam, że nie stanie się coś dobrego. No bo proszę Was? jak może stać się coś dobrego kiedy macie w domu nie swojego psa z nie wiadomo jakich przyczyn?! Nie wiadomo kto go tu podrzucił, czy ktoś jeszcze tu jest.
- Boję się - przełknęłam nerwowo ślinę kiedy Justin podniósł się.
- Chodź tu. Nic Ci nie grozi kiedy ja tutaj jestem - powiedział i przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem. Może to dziwnie zabrzmi ale czułam się.. bezpieczna. Tak, to dobre określenie. Pies dalej szczekał. - poczekaj tu, okay? Pójdę na dól sprawdzić o co chodzi - wyszeptał mi do ucha. Od razu w tamtym miejscu dostałam ciarki.
- Nie, nie zostanę tutaj sama. Idę z Tobą - chyba nikt w takiej chwili nie chciałby zostać sam no nie?
- Nie, Cas zostań tu. - powiedział z powagą w głosie. Śmiesznie to zabrzmiało ale nie był to czas na śmiechy i chichy.
- Justin nie. Boję się. Zrozum, nie zostanę sama. Zresztą.. przy Tobie czuję się bezpieczna - to ostatnie ciężko mi przeszło przez gardło i wyszeptałam to wystarczająco głośno aby usłyszał.
Nie, że taka nie była prawda. Po prostu głupio było mi się przyznać. Nie jestem z pozoru bardzo szczerą dziewczyną, która mówi prosto z mostu to co czuje. Justin przytaknął głową. Złapał mnie za rękę, splatając nasze palce razem i ruszyłam za nim. Schodziliśmy po cichu po schodach, szczekanie nie ucichło ani trochę. Justin zapalił światła na korytarzu. Gdy znaleźliśmy się na samym dole nagle się zatrzymał. Stanęłam obok niego. Pies był duży. Nie znam się na rasach ale wiem, że był groźny. Taki jakiś w stylu boksera no ale nie wiem.
- Nie podchodź bliżej. Może Cię ugryźć - powiedział Justin lekko odpychając mnie za siebie. Posłuchałam się go. On natomiast zniżył się do poziomu psa. Jego szczekanie ucichło.
- Uważaj Justin - wyszeptałam.
Powoli pogłaskał psa aby go uspokoić. Udało mu się. Pies uległ jego rękom tak samo jak ja zawsze. Dobra, dziwne porównanie.
- Wyniosę go - powiedział. Już chciał wziąć go za drzwi kiedy coś przykuło moją uwagę.
- Justin, czekaj - powiedziałam. Odwrócił się w moją stronę, trzymając psa za obrożę.
- Spójrz na jego obrożę, tam jest kartka - posłuchał się mnie. Wziął kartkę w ręce, podając mi ją i wyniósł psa za drzwi.
- Poczekaj tutaj, sprawdzę czy nikogo nie ma w domu - poszedł w kierunku salonu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jest on w samych bokserkach. O mój Boże. Po chwili wrócił do mnie - pusto - oznajmił.
Moje oczy cały czas wędrowały po jego bardzo wyrzeźbionej klatce piersiowej. Była, idealna.
- Cas, halo.. - pstryknął palcami przed moimi oczami.
- Hm? - spojrzałam na niego.
- Patrzysz się na moją klatę? - zapytał pokazując wszystkie swoje białe zęby.
- Nie ja.. um.. przepraszam - przegryzłam wargę, chowając głowę w dół. Moje poliki zrobiły się całe czerwone.
- Ej, jest okay - odpowiedział podnosząc palcami lekko moją brodę bym spojrzała na niego. Na jego twarzy pojawił się ciepły i sympatyczny uśmiech.
Zaczęłam po woli otwierać kartkę. Justin stanął za mną. Czułam jego oddech na swojej szyi. Przyjemne ciepło. Moje ręce całe drżały. W oczach miałam pełno łez, bliskich wyjścia.
- Jak czujesz się z myślą, że Twoja najlepsza przyjaciółka wie mniej niż chłopaczek z Tobą? - moje serce się złamało gdy przeczytałam to na głos. To było coś okropnego. Moje łzy zaczęły spływać po twarzy. Pociągałam nosem. Justin słysząc to objął mnie od tyłu w tali. - Pilnuj swojej ciotki, suko - dokończyłam czytać karteczkę. Rozpłakałam się na dobre.
- Ćśśś. Chodź tu do mnie - powiedział cicho pocieszająco mnie Justin. Podeszłam do niego i objęłam go w pasie, wtulając się w jego klatkę piersiową. Wypłakiwałam się na nim. - nie płacz, proszę. - uspokajał mnie. Nic nie podziałało. - chodź, idź do spania. Odpocznij - wziął mnie na ręce, jak pannę młodą i zaczął nosić do pokoju.
- Nie, Justin jestem ciężka. Postaw mnie - powiedziałam ocierając łzy.
- Jesteś leciutka jak piórko, mała - czy on musiał używać tego słowa? Zawsze wywoływało u mnie ciarki.
Zaniósł mnie do pokoju, położył delikatnie na łóżku, pocałował w czoło jak małe dziecko i już miał wychodzić.
- Justin? - zawołałam go.
- Hm? - odwrócił się stojąc w drzwiach.
- Możesz.. możesz spać ze mną? - zapytałam nie pewnie. Przez zaszklone oczy, z których ciągle leciały mi łzy udało zauważyć mi się, że uśmiechnął się.
- Oczywiście - odpowiedział i położył się obok mnie, podpierając głowę na łokciu.
- Dziękuję - wyszeptałam odwracając się w jego stronę.
- Nie płacz, proszę. Serce mi się łamie kiedy widzę jak płaczesz - powiedział wycierając mi delikatnie kciukiem łzy z policzków. Uśmiechnęłam się niewinnie do niego i odwróciłam się. Położył głowę na poduszce i objął mnie w tali. Znów poczułam te ciepło, bezpieczeństwo.
- Jesteś za piękna aby płakać. - wyszeptał mi do ucha - jestem tutaj z Tobą. A dopóki jestem to nic Ci się nie stanie. Obiecuję. - pocałował mnie w tył głowy.
Czułam się piękna, wyjątkowa, potrzebna. To takie dziwne uczucie.
Ja, Cas Dermon stwierdzam, że zaczynam lubić Justina Biebera.
___________
jest wyczekiwany przez was 12 rozdział :)
jak Wam się podoba?:)
Przepraszam, miał być wczoraj ale nie udało mi się napisać. Wróciłam po 22 do domu. Byłam na koncercie Eweliny Lisowskiej i nie miałam już sił na pisanie rozdziału.
Dziękuję Wam bardzo za wyświetlenia i komentarze, jesteście kochani<3
Jeżeli chcecie być informowani to piszcie :)
Jeżeli ktoś jest chętny do założenia kont na twitterze bohaterów to również piszcie. :)
ask - http://ask.fm/soNelia08
Boskie :)) Chciałabym się jak najszybciej dowiedzieć jaką tajemnice kryje Cas. <3
OdpowiedzUsuńświetny....czekam na kolejny..:)
OdpowiedzUsuń;o tajemnicaa ;o
OdpowiedzUsuń;o sekrety ;o
awww :3 coraz ciekawiej!