poniedziałek, 6 stycznia 2014

28

28


JUSTIN'S POV

Co jeżeli coś się stało? Długo już jej nie ma a ja do cholery tak bardzo się martwię. Nazwijcie mnie jak chcecie, ale wiem, że coś się stało. Czuje to. Napisałaby chociaż, albo zadzwoniła. Jestem głupi, jestem taki ckliwy przez tą dziewczynę. Ale to chyba nie moja wina, że tak bardzo ją kocham. To jest tak, że wcale nie wierzyłem w miłość, a teraz kiedy kocham, to naprawdę i bardzo mocno. Jak to możliwe?
Wziąłem telefon z szafki i wybrałem numer Casandly. Od razu włączyła się poczta głosowa, o co tu do cholery chodzi? Spróbowałem jeszcze raz, znowu poczta.
Rzuciłem telefon na łóżko i chwyciłem się za głowę. Może i jestem mięczakiem, ale wiem co to miłość i przyjaźń. Po prostu się martwię. 
Bo miłość to nie jest i nie może być zwykłym uczuciem. To nie przyzwyczajenie ani życzliwa troska. Miłość to szaleństwo, to serce, które wali jak szalone, światło, które spływa wieczorem wraz z zachodem słońca, chęć poderwania się z łóżka nazajutrz, tylko po to, by spojrzeć sobie w oczy.
Zwariowałem, ok.
Spróbowałem zadzwonić jeszcze raz, jednak na darmo, znowu poczta głosowa. Chwila.. ona poszła na spacer z Burkley'em. A co jak ją skrzywdził? Co jeżeli on kłamał i tak naprawdę nie miał dobrych zamiarów? Może po prostu wezmę ten głupi telefon i do niego zadzwonię? Przecież Cas raz pisała ode mnie do niego sms.
/Rozmowa przez telefon/
Justin: Cześć stary tu Justin. 
Burkley: ugh, cześć.
Justin: Jest może obok Ciebie Casandla?
Burkley: Nie ma.
Justin: Jak to? mieliście się spotkać przecież.
Burkley: I spotkaliśmy. Ale się ostro pokłóciliśmy i poszedłem sobie.
Justin: Cholera jasna! Poczta jej się włącza. 
Burkley: Jak to?
Justin: Coś jej się stało. Lecę jej szukać, narazie.
/Koniec rozmowy przez telefon/
Bez wahania wybiegłem z domu zakładając po drodze kurtkę. Biegłem prosto na osiedle batrod. Sądziłem, że tam będzie ale kiedy zobaczyłem, że jest tutaj pusto to się załamałem. Gdzie do cholery jest moja dziewczyna? Wszystko bym oddał aby znaleźć się teraz obok niej. Boję się, że coś jej się stało. 
Z desperacji usiadłem na ławce i spojrzałem na wejście do kotłowni uśmiechając się do samego siebie.

(POLECAM TERAZ WŁĄCZYĆ TĄ PIOSENKĘ - http://www.youtube.com/watch?v=2y__ZFnybbU)

Czy to jest możliwe aby cieszyć się z czegoś z czego nie powinienem się cieszyć? Może to zabrzmi dziwnie, ale dzięki wypadkowi, który przytrafił się mojej rodzinie... wiem co to miłość. Wiem jakie to uczucie.
Zszedłem z ławki i usiadłem na stole pingpongowym. Spojrzałem na miejsce na którym przed chwilą siedziałem.
"Nie ma za co" to były pierwsze słowa jakie do mnie wypowiedziała. 
Nie wiem czy powinienem dziękować Bogu za to, że zabili moich rodziców i rodzeństwo czy powinienem się zabić ze smutku.
Wiem, że gdyby nie to co się stało, nie siedziałbym teraz tu, nie byłoby mnie.
Zamknąłem oczy, próbując przypomnieć sobie tamten dzień.

/flashback/

- nie ma za co. - Odpowiedziała uśmiechając się, patrząc w moje zaszklone czekoladowe tęczówki. Usiadła obok mnie. - Mocno Cię boli noga? - Zapytała. Nie odpowiedziałem tylko skinąłem glową na 'tak'. Opatrzyła ją, z powrotem kucając.

/flasback end/

Uśmiechnąłem się na to wspomnienie. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że ta dziewczyna będzie najważniejszą osobą w moim życiu i, że będę kochał ją całym swoim sercem... zakpiłbym i zacząłbym się śmiać. A jednak, pozory mylą.

/flashback/

- Zaprowadzić Cię do domu? - Zapytała.

/flasback end/

Pamiętam, że na te słowa chciało mi się płakać. Ale nie mogłem przy niej. Pamiętam wszystko doskonale. Wiem, że z jednej strony chciałem aby sobie poszła a z drugiej.. z drugiej nie. To było dziwne.

/flashback/

- nie przepraszaj. Dziękuję za to, że mi pomogłaś. - powiedziałem.

/flasback end/

Dlaczego ten dzień jest dla mnie taki wyjątkowy? Nie jest straszny, jak pewnie dla nie których po stracie rodziny by był. Dla mnie jest cudowny. Tego dnia, rozpocząłem nowy rozdział w swoim życiu. To był pierwszy dzień, kiedy ja, Justin Bieber powiedziałem słowo "Dziękuję" dziewczynie, która nie jest moją mamą i siostrą.
Tego dnia, ja Justin Bieber pierwszy raz rozkleiłem się przed jakąkolwiek dziewczyną.
Ten dzień jest idealnym dniem, idealnym dla mnie. Wiem, że gdyby moi rodzice byliby tutaj, to byliby ze mnie dumni. Wiem, że moje rodzeństwo oszalałoby ze szczęścia gdyby poznało Cas. 
Bo to jest tak, że kiedy jest się zakochanym nie widzi się już na szaro. Ten kolor już dla nas nie istnieje. Wszystko staje się kolorowe i piękne, wszystko się zmienia w mgnieniu oka, my się zmieniamy. Władze nad nami przejmuje miłość, która jest bardzo silna. A nawet najsilniejsza. Bynajmniej nasza.
Dzięki tej jednej osobie mam ochotę wstać i wykrzyczeć światu jaki jestem, że to prawdziwy ja a to moja druga połówka. Dzięki tej jednej osobie patrzę na świat innymi oczami. A kiedy patrzę na tę osobę, nie widzę twarzy, i poszczególnych części ciał. Ja widzę piękno i ideał. Widzę swój cały świat. Zaczynając od przyjaciół kończąc na prawdziwej miłości. Widzę to czego nigdy nie mogłem zobaczyć, dostrzegam to czego nigdy nie mogłem dostrzec. Już rozumiem czym jest miłość i prawdziwe piękno.

Mój telefon zaczął dzwonić.
- Tak słucham? - odebrałem od nieznanego numeru.
- Pan Justin Bieber? - zapytał dosyć męski i poważny głos.
- Tak. W czym mogę pomóc? 
- Dzwonię w sprawie Panny Casandly Dermon. - moje serce zaczęło bić szybciej.
- Co z nią? - wstałem na równe nogi.
- Leży w szpitalu w krytycznym stanie w centralnej części Bostonu. 

w tej chwili moje serce przestało bić.


************
czesc.

krotki ale za to wzruszajacy.

pytajcie prosze na asku 

Tala St.

14 komentarzy:

  1. Super rozdział... Czekam na nn ♥

    http://jednanoc97.blogspot.com/ <---- Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. Och nareszcie . Dzięki za rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. o boshe mam nadzieje że jej sie nic nie stało i nie umrze szkoda żs taki krótki rozdział czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny, tylko strasznie krótki;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny przeczytałam wszystko dziś :) każdy rozdział kocham po prostu twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, świetny blog! O.e

    Przy okazji zapraszam do mnie na opowiadanie o Gregorze Schlierenzauerze :3
    http://scratchthecloud.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham to opowiadanie czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy nowy? :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham to opowiadanie <3
    Kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  10. boże przeczytałam wszystkie rozdziały w jeden dzień zakochałam się w tym opowiadaniu
    *-*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za wyrażenie swojej opinii i poświęcenie czasu na skomentowanie :)
To wielka motywacja xx
Tala.