wtorek, 21 maja 2013

9

9


- Spokojnie, możesz mi powiedzieć - powiedziała Cas, głaszcząc mnie po ramieniu.
- Moje życie stało się bardzo skomplikowane. Pewnego dnia, kiedy miałem 16 lat wszystko się zepsuło. Zacząłem w szkole kolegować się z najgorszymi uczniami. Nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło. Kiedy dowiedziałem się, że są oni mniej więcej mordercami od razu wtedy odwróciłem się od nich i nie chciałem mieć z nimi nic wspólnego. Yakumo, Eddy i Burkely, tak się nazywali zaczęli mi grozić. 
- Grozić czym? i dlaczego? - widziałem w jej oczach przerażenie.
- Powiedzieli abym nikomu nie mówił kim tak naprawdę są. Grozili mi.. śmiercią, nie moją, ale rodziny.
- O mój Boże - powiedziała Cas zakrywając usta dłonią.  
- Byłem zastraszany całe 2 lata, dalej jestem. Od wtedy moje życie stało się porażką. Nic mi nie wychodziło, wszystko zaczęło się walić, od tamtego czasu ani razu się nie uśmiechnąłem. Moja rodzina była w zagrożeniu przez ten cały czas. 
- Tak mi przykro. Wiem jak to jest - próbowała mnie pocieszyć.
- Nie, wcale nie wiesz. Nie wiesz jak to jest kiedy tracisz najbliższych, nie wiesz jak to jest kiedy przez kilka lat jesteś zastraszana, nie wiesz jak to jest kiedy najważniejsze dla Ciebie osoby po prostu odeszły.. 
- Odeszły? - zapytała nie dowierzając. W oczach miała łzy.

/flashback/

- Bieber. Myślałem, że mieliśmy umowę. Nikt nie dowie się o naszej robocie to i Twoja rodzina będzie przy życiu - powiedział Yakumo do mnie, zatrzymując się przy moim domu.
- Nie powiedziałem nikomu.
- To na cholerę policja nas szuka?! - krzyknął mi w twarz Burkely.
- Nikomu nie mówiłem.
- Wiesz co jest zabawne? to że żaden z nas Ci nie wierzy - odpowiedział Yakumo.
- Może ktoś po prostu zauważył w jakie gówno się wpakowaliście? 
- Hm.. czyżby Ty? Co byś powiedział na to gdyby tak nagle Twoja rodzina umarła? 
- Zamknij kurwa ten ryj Yakumo! - rzuciłem się na niego. Niestety Eddy i Burkely odciągnęli mnie.
- Przesadziłeś Bieber. Przesadziłeś. Jeszcze się policzymy za Twój niewyparzony język.
- Co innego gdybym go miał. - warknąłem.
- Zawsze byłeś taki wyszczekany, zobaczymy później szmato - wysyczał Yakumo i wraz z swoimi kumplami odszedł

/end/

- Yakumo i jego banda myśleli, że wypaplałem to wszystko policji. 
- A mówiłeś ? - zapytała Cas.
- Zwariowałaś? Dobrze wiedziałem, że jak komuś coś powiem to moja rodzina zginie.
- To dlaczego mówisz to mi? Nie chcę być powodem dlaczego Twoja rodzina umrze. - powiedziała cała wystraszona.
- Już nie muszę się o to martwić.
- Dlaczego?
- Odeszli.
- Jak to? - wyglądała jakby miała się zaraz popłakać.
- Wtedy.. co mnie znalazłaś..

/flasback/

"spotkajmy się w kotłowni B.A.T.R.O.D o 22"

Schowałem telefon do kieszeni. Kto to był? Są tylko 3 osoby, które obstawiam.
Yakumo Araki, Eddy Miller, Burkely Duffield. Nikt inny by nie chciał się ze mną tam spotkać. 
Jest już 20. Zszedłem na dół do rodziny. Muszę powiedzieć rodzicom, że wychodzę o 22.
- Mamo ? -zapytałem stając w progach salonu
- Słucham kochanie? - zapytała.
- Wychodzę o 22 okay? 
- Jasne ale dokąd idziesz? - no i masz.
- Idę się spotkać.
- Czy jest to dziewczyna? - zapytała Jazym.
- Niee.. nie Jazy - odpowiedziałem głaszcząc po włosach moją młodszą siostrę. 
Wróciłem na górę, przebrałem się w koszulę i jeansy, które luźno leżały na moich nogach, opadając w kroczu. Położyłem się na łóżku chwilę odpoczywając. 
A co jak to nie oni? Nie.. na pewno oni. Nikt inny nie chciałby się ze mną spotkać. Mam nadzieję, że nie potrwa to długo. Nie chcę zbytnio patrzeć na te ich pieprzone ryje. 
Nawet nie zauważyłem kiedy wybiła 21:50. Wstałem z łóżko chowając telefon do kieszeni i ruszyłem w stronę opuszczonego placu. Wszedłem ciasnym wejściem do kotłowni. Nie jestem tu pierwszy raz. Nigdy wcześniej tutaj nikogo nie widziałem. Ludzie boją się tu przychodzić. Żenada. 
- A więc jesteś Bieber - powiedział jakiś głos, którego o dziwo nie znałem. Odwróciłem się na pięcie z nadzieją, że zobaczę kim jest ta osoba. Niestety, była cała zakapturzona i ubrana na czarno.
- Kim Ty kurwa jesteś? - wysyczałem przez zęby.
- Masz niewyparzony ryj, Bieber. Nie powiem Ci - opowiedział tym samym tonem co ja.
- Czego ode mnie chcesz? 
- Popatrz. - wyjął z kieszeni jakiś ekranik. Najwyraźniej było coś kamerowane.
- Co to?  - zapytałem.
- Twój dom w obecnej chwili.
- Nagrywasz kurwa mój dom?! na cholerę ?! - warknąłem trochę głośniej.
- Aby coś Ci pokazać, więc łaskawie zamknij swoją padaczkę i oglądaj dalej. - skierowałem wzrok na ekranik po czym zauważyłem jak dom.. po prostu wybucha i tonie w płomieniach.
Nie.. to musi być jakiś photoshop. To jest nie możliwe, przecież przed chwilą wychodziłem stamtąd i było wszystko dobrze. Mama, tata, Jazmyn i Jaxon jeszcze byli w środku i siedzieli w salonie. Nie.. on kłamie.
- Nie Bieber, to nie żaden fotomontaż. To prawda. Zadzwoń do rodziny. Może odbiorą. - wysyczał. Wyjąłem telefon z kieszeni. Wybrałem mamę. Od razu włączyła się poczta. Wybrałem jeszcze numer taty. Też poczta. Zawsze mięli włączone telefony. 
- Ty zdziro zjebana! - krzyknąłem i rzuciłem się na niego. Niestety, moja depresja sprawiła, że stałem się słabszy. Zaczął mnie kopać po brzuchu, po nodze, po głowie. Nie miałem sił. 
Kiedy zauważył, że już ledwo stałem na nogach po prostu uciekł. KTO TO BYŁ!? Ledwo wyszedłem z środka. Zachwiałem się i upadłem. Zemdlałem. Więcej nie pamiętam.
Obudziłem się i zauważyłem, że ktoś nade mną stoi. Jakaś dziewczyna, musiała tu być. Pomogła mi. Byłem przerażony, moje życie po prostu straciło sens. Nie mam po co żyć. Ostatecznie.

/end/

- Ta zakapturzona osoba.. nie wiem czy ją widziałaś..
- Widziałam. - przerwała mi.
- Ona pokazała mi, jak.. mój dom.. wybucha. Była w nim moja rodzina. Już ich nie ma. Już nie mam nikogo. - spuściłem głowę.
- Masz mnie. Możesz mi zaufać przecież. Tak bardzo mi przykro Justin, naprawdę przepraszam że tak nalegałam abyś mi powiedział, nie wiedziałam o co chodzi. Byłeś z nimi zżyty nie?
- Bardzo. Byli dla mnie najważniejsi. - miałem łzy w oczach, To była moja słabość. Zawsze jak o tym myślałem to miałem ochotę się popłakać.Nie nazywajcie mnie mięczakiem, straciłem wszystkich. Nie mam już nic.
- Hej.. jestem tu. - powiedziała i przytuliła mnie. Ręce oplotła mi na szyi. Objąłem ją w pasie i siedzieliśmy tak chwilę. Tego potrzebowałem, wsparcia. To coś czego długo nie otrzymywałem.
Przez te kilka lat grożenia mi, moja rodzina nic nie wiedziała więc nie miała mnie jak wspierać. Czuję się winny. Bo jestem. To najgorsze co mnie w życiu spotkało.
- To wszystko przeze mnie - powiedziałem odrywając się od Cas i powstrzymując łzy.
- Nic nie jest przez Ciebie Justin. Nie myśl tak nawet. To przez tych dupków. 
- Nie wiadomo czy to oni. Nie widziałem twarzy zakapturzonej osoby.
- Skoro znam już Twoją tajemnicę to pomogę Ci przez to przejść.
- Chciałbym się na tej osobie zemścić.
- Pomogę Ci. - powiedziała.
- Jak?
- Dowiemy się kto wyrządził Ci te gówno. Okay?
- Nie chcę Cię w to mieszać Cas. 
- Uwierz, przeszłam już bardzo dużo. Nie odpuszczę. Możesz mówić co chcesz ale pomogę Ci - odpowiedziała uśmiechając się.
- Dlaczego byłaś dzisiaj taka smutna?  zapytałem.
- Nie.. nie ważne - odpowiedziała jąkając się.
- Ej.. ja Ci powiedziałem to i Ty możesz - wiedziałem, że wymięknie. Jestem cholernie ciekawy.
Ja, Justin Bieber oświadczam, że jestem gotów poznać Casandle Dermon.

_______________________________
no i jest 9 rozdział.
Jak Wam się podoba?
Taki trochę dramatyczny no nie?
Jak myślicie, jaką tajemnicę kryje Cas?
Powie mu całą prawdę o sobie? 

3 komentarze:

  1. shgdsajhdgashjdg swietne, czekm na nn x

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskoczyła mnie historia Justina, jest nietypowa, umiesz zaskoczyć czytelników- DOBRZE. Jak pisałam proszę pracuj nad tym, może innym to nie przeszkadza, ale znajdą się ci, którzy nie polubią cię za same błędy, za samo to jak unikasz opisywania emocji. Nie wiem czy jestem dobrym przykładem, ale wejdź na mojego bloga http://www.bieberowestory.blogspot.com i porównaj nasze blogi. Nie uważam się w tym momencie za kogoś wybitnego, ale piszę w miarę długo i wiążę z tym przyszłość, więc myślę, że jestem w miare dobrym przykładem. Do napisania :)
    @meetmetwotimes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak wiem pisałaś już to ale wtedy właśnie już miałam udostępniony 9 i od 10 postaram się to zmienić :)
      bardzo ale to bardzo dziękuję Ci za radę <3

      Usuń

Dziękuję, za wyrażenie swojej opinii i poświęcenie czasu na skomentowanie :)
To wielka motywacja xx
Tala.