wtorek, 28 maja 2013

13

13


Obudziłam się o 10. Późno, no niestety. Tylko zmarnowany poranek. To chyba przez ten incydent w nocy. Myślałam, że moje problemy zaczęły się odsuwać ode mnie, a tu nagle BACH CIACH CIACH ktoś mnie obserwuje. Miło nie? mam nadzieję, że wyczujecie ten sarkazm. 
Przekręciłam się na drugi bok, przecierając oczy. Ujrzałam obok siebie, słodko śpiącego Justina. Wyglądał tak słodko i niewinnie, że aż miałam ochotę pogładzisz jego policzki, jak robią to starsze babcie. Po cichu wyszłam z łóżka, delikatnie wyrywając się z ucisku chłopaka. Podeszłam do szafy, wyciągnęłam Beżową sukienkę w delikatne kwiatki i poszłam do łazienki wykonać poranne czynności. Związałam swoje włosy w kucyka i zeszłam na dół, przygotować nam śniadanie. Zdecydowałam się, że zrobię nam racuchy. Długo ich nie jadłam, mam nadzieję, że Justin lubi je. Jest to moje ulubione danie, więc chwilowo mieszkając u nas, musi je lubić czy tego chce czy nie. 
Przygotowane racuchy zaczęłam kłaść na talerzach, polałam je sosem czekoladowym, nalałam nam soku do szklanek, położyłam wszystko na tacę i poszłam na górę. Justin jeszcze spał. Okay, albo po prostu lubi bardzo długo spać, albo jest zmęczony. Postawiłam jedzenie na biurku i zdecydowałam się go obudzić. Kucnęłam lekko i zaczęłam nim szturchać. Po chwili wołania i szturchania otworzył swoje śliczne brązowe oczy. 
- Czeeeść - wyszeptał przedłużając e.
- Hej - uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam go leżącego. Nie odwzajemnił gestu. - coś się stało?
- Nie - odpowiedział bez emocji. Powiem wam szczerze, że zabolało mnie to. Dlaczego?
- Justin, widzę. Jeżeli chodzi o to, że jest nachalna czy coś to naprawdę przepraszam. - posmutniałam.
Nie myślcie o mnie, że jestem jakaś głupia bo staję się smutna w takich sprawach. Proszę Was. Gdyby mega przystojny i seksowny chłopak - co nie ma tutaj najmniejszego znaczenia więc, nie wiem dlaczego o tym mówię - byłby jednego dnia bardzo dla Was miły, czuły i prawie wyglądało to jakbyście byli parą, zaczęłabyś go lubić a tu nagle drugiego dnia jest odwrotnie. Uwierz, też by było Ci smutno.
- Nie, Cas. Przepraszam. Nie jesteś nachalna, wręcz przeciwnie. Uwielbiam kiedy mnie przytulasz czy coś - zaczął Justin. Humor od razu mi powrócił - ale źle się dzisiaj czuję. Przepraszam, naprawdę. - widziałam w jego oczach, że mówi samą prawdę. 
- Co Cię boli? - zapytałam troskliwym głosem. Naprawdę było mi go szkoda.
- Serce - zrobił oczy małego zbitego szczeniaczka. Zachichotałam. - Nie Cas, nie zraniłaś mnie - zaśmiał się.
Chwila moment.
- Gdybym..gdybym Cię zraniła to zabolało by Cię serce? - zapytałam wyszczerzając oczy. 
- Oczywiście - zapewnił mnie. 
- Dlaczego? - nie dowierzałam. Byłam zdziwiona. 
- Bo.. po prostu tak mi się zdaje. I jestem tego pewien, że zabolałoby mnie to. Bo jednak jesteś jedyną osobą, której ufam. Jesteś jedyną osobą, którą mam. Jedyną... - tutaj urwał. Nie wiedział jak mnie nazwać. Sama też nie wiedziałam. Po chwili ciszy już zrozumiałam wszystko.
- Przyjaciółką - uśmiechnęłam się do niego. Nie był to taki uśmiech, że wiecie aby tylko się uśmiechnąć. Było to w 100 procentach szczere.
- Jesteśmy przyjaciółmi? - zapytał siadając. W jego głosie było słychać nutkę nadziei. A w jego oczach było pełno iskierek. 
- Tak - odpowiedziałam. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. To była piękna chwila. Uwierzcie mi, jedna z najlepszych w moim życiu. Posadził mnie swoimi silnymi rękoma na łóżku obok niego i wtulił się we mnie. Znów uczucie bezpieczeństwa, to chyba nigdy nie minie.
Podałam Justinowi śniadanie i usiadłam obok niego, włączyliśmy telewizor. Pozwoliłam Justinowi wybrać kanał. Uśmielibyście się gdybyście zauważyli jego minę podczas gdy na jego ulubionych kanałach leciały jakieś bzdety. A no i nie uwierzycie na co się zdecydowaliśmy. Disney Channel nasza miłością yaaay! Żeby nie było, Justin wybierał. 
- Boże, Justin. - zaśmiałam się z jego reakcji na Czarodzieje Z Weverly Place.
- No co ? - spojrzał na mnie z oburzoną miną. Jak małe dziecko kiedy zabierzesz mu balona albo lizaka. Chyba rozumiecie o co chodzi, no nie?
- Nie, nic - znów zaczęłam się z niego śmiać.
- Selena Gomez jest seksowna - powiedział Justin wpatrując się w nią w telewizorze. Nie wiem czemu ale poczułam ukucie w sercu. 
Czyżby zazdrość? Nie powiem, że nie. Nienawidzę oszukiwać samej siebie, nie należę do takich osób.  Wiem, że jestem zazdrosna, więc nie widzę sensu aby wmawiać sobie, że taka nie jest prawda.
- Nawet - odparłam obojętnie. Czy Selena była według mnie ładna? była. Ale z seksownością to bym się kłóciła, widziałam bardziej seksowne dziewczyny niż ona. Moja opinia.
- Ale wiesz co? - dodał Justin po chwili. Oparł się na łokciu tak by mógł na mnie patrzeć.
- Hm? - zapytałam.
- Jesteś o wiele ładniejsza i seksowniejsza. - odpowiedział. Momentalnie zarumieniłam się i uśmiechnęłam do niego.
Widzicie? Mówiłam, że są seksowniejsze dziewczyny od niej. Według Justina, ja byłam przykładem. 
- Dziękuję - odpowiedziałam. 
- Jesteś wyjątkowa - powiedział po chwili. Chyba był nieco zdziwiony, najzabawniejsze jest to, że nie wiem czym.
- Dlaczego tak sądzisz? - również podparłam się na łokciu tak aby widzieć jego piękne, brązowe tęczówki.
- Jesteś inna niż wszystkie dziewczyny jakie znałem. Dlatego bo jak powiedziałem Tobie, że jesteś o wiele lepsza niż Gomez to nie zaprzeczyłaś. Inne dziewczyny by tak zrobiły. Nie zaprzeczasz temu co mówię i nie kłócisz się ze mną o to. - czy mnie zatkało? osobiście to za mało powiedziane. W ciągu ponad ok 2 tygodni, znał mnie lepiej niż moi rodzice.
- Bo nie jestem 'wszystkie' i 'inne' jestem sobą i tylko sobą. A także jestem szczera i akceptuję to co myślę, na przykład to, że jesteś w cholerę seksowny, to że jak patrzę w Twoje oczy to po prostu odpływam a także to, że jesteś najprzystojniejszym chłopakiem jakiego w życiu widziałam - wyobraźcie sobie, że po prostu tak wyrzuciłam to z siebie, ani trochę się nie jąkając.
- Lubię Cię - odpowiedział z uśmiechem na twarzy po czym przytulił mnie do siebie. Odwzajemniłam gest. Było bardzo sympatycznie, ale musiał przerwać to mój telefon.
- Halo? - odebrałam. Nie znałam numeru.
- Hej skarbie, tutaj Greys. To mój nowy numer - jejciu jak ja go długo nie słyszałam i uwierzcie mi, w cholerę się z anim stęskniłam.
- Cześć kochanie. Co u Ciebie? - przywitałam się z nim. 
- Za dużo opowiadać. Zaraz u Ciebie będę. Papa, kocham Cię siostro - odpowiedział po czym się rozłączył. 
Greyson to mój brat cioteczny, czyli kuzyn. Tak, jest to syn mojej ukochanej cioci, Imeldy. Ale jest coś co nie wiecie, Greys jest adoptowany. Moja ciocia ma 29 lat a on 16 więc uwierzcie mi, ciężko aby go urodziła. Jest ona siostrą mojej mamy, również adoptowaną. Taka skomplikowana rodzina. Mój kuzyn jest dla mnie jak brat. Szkoda, że go na prawdę nie mam. Jestem z nim zżyta jak z nikim innym, nawet z Noemi tak nie jestem. Ostatnio wyjechał do Hiszpanii do swojej mamy, bo zachorowała, co już wiecie. Najgorsze jest to, że ostatnia się o tym dowiedziałam. 

Justin's POV

Kochanie? Kocham Cię? umarłem, zmartwychwstałem, powiesiłem się, upadłem na ziemię, utopiłem, wypłynąłem, i zakopałem się w grobie. Ostatecznie. Szczerze mówiąc to jeszcze przed chwilą myślałem, że w dalekiej przyszłości będzie mogło coś jeszcze z tego być. Znaczy się, ze mną i Cas. Że moglibyśmy być kiedyś razem. No ale ma chłopaka.
- Justin, zaraz przyjdzie Greyson, mój.. 
- Twój chłopak, tak wiem. Myślałem, że jesteś inna. Ale nawet nie jesteś wierna jednemu. Już mówisz mi, że mnie lubisz, że jestem przystojny, seksowny itp. Myliłem się co do Ciebie. - było mi przykro mówiąc to. Znów miałem łzy w oczach. Nie nazywajcie mnie mięczakiem, mazgaja itp. po prostu straciłem rodzinę, którą kochałem i kocham dalej ponad życie, teraz kiedy zacząłem lubić Cas i kiedy zaufałem jej całym sobą.. to ona tak się zachowuje.
- Justin, Greyson to mój kuzyn. 

____________________________________

Omg długi no nie ?
Oto poznaliście Casandle :) jeszcze nie wiecie o niej bardzo dużo , w sumie to jest tylko mniej niż połowa. 
Jest inna niż wszystkie no nie ?:)

Zamierzam aby ten blog był inny, dlatego w połowie jest Hiszpański, znaczy się większość bohaterów ma hiszpańskie imiona, Cas jest Hiszpanką i w ogóle dużo z tym powiązane. Jak już zauważyliście kocham ten kraj xx. I Casandla nie jest taka jak w innych opowiadaniach co czytam (nie mówię że są złe, kocham je). To co jej się wydaje - jak np. że jest zazdrosna to jak opowiedziała o sobie, nie wmawia sobie że to kłamstwo. Akceptuje to. :)

Dziękuję Wam z całego serca za te komentarze, za to że pytacie się mnie na asku kiedy rozdział. Szczerze mówiąc to nawet te pytania dodają mi otuchy, chęci do pisania :)
Dziękuję za odwiedziny <3
Dziękuję za to, że czytacie <3
Jesteście wspaniali <3

JEŻELI KTOŚ JEST CHĘTNY DO ZAŁOŻENIA KONT BOHATERÓW NA TWITTERZE TO PISAĆ:)
JEŻELI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI TO PISAĆ;)

@OfficialTalaSt

3 komentarze:

Dziękuję, za wyrażenie swojej opinii i poświęcenie czasu na skomentowanie :)
To wielka motywacja xx
Tala.